Marek Kijewski
19 sierpnia 2007 roku Marek Kijewski został w domu, na bardzo krótki czas, sam. Małgorzata „Kocur” Malinowska, artystka i ówczesna partnerka artysty i w sztuce, i w życiu, wyszła odprowadzić na dworzec kolejowy ich wspólną znajomą, którą gościli poprzedniego dnia. I wtedy to się stało. Zupełnie nieoczekiwanie. Gdy wróciła do domu, było już późno. Wezwana karetka pogotowia ratunkowego przyjechała niemal natychmiast, mimo to jednak kilka, może kilkanaście minut za późno.
Tak odszedł jeden z najbardziej nowoczesnych klasyków polskich i jeden z najlepszych i niezwykłych polskich rzeźbiarzy.
Wcześniej, w lipcu, Marek Kijewski zorganizował w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku plener pn. „Bifurkacje”. Było to wyjątkowe wydarzenie, ponieważ wcześniej takich spotkań artystycznych sam nigdy nie organizował. We wrześniu miała odbyć się wystawa poplenerowa, ale z oczywistych względów się nie odbyła w terminie, a kilka miesięcy później, w 2008 roku.
Na wystawie zaprezentowane zostały prace wykonane podczas pleneru przez zaproszonych przez Marka Kijewskiego artystów. Wśród nich wyróżniała się jedna, wykonana przez Mirosława Bałkę, który został zaproszony na plener, nie mógł jednak wtedy w nim uczestniczyć.
Był to wysoki na wyciągnięcie ręki artysty jakby stołek czy wąski stolik ze starych desek. Na jego siedzeniu / blacie Mirosław Bałka ustawił szklankę z wodą. Poza nim i Markiem Kijewskim nikt inny nie mógł fizycznie po nią sięgnąć. To była jedyna praca na wystawie poświęcona pamięci artysty i przyjaciela; znali się od czasów działań w Świadomości Neue Bieriemiennost’ w latach 1980.
Podczas tego pleneru Marek Kijewski przygotował projekt rzeźby, którą nazwał Pierwszy element. Tytuł ten przywołał niemal natychmiast jego pracę Pierwszy porządek, wykonaną w 1992 roku, w galerii Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski. Pierwszy element (lub nawet żywioł) i pierwszy porządek w znaczeniu: podstawowy, fundamentalny. W lipcu 2007 roku nikt się nie mógł spodziewać, że Pierwszy element będzie ostatnią pracą artysty.
W 1993 roku Marek Kijewski wziął udział w realizowanym w Łodzi projekcie pn. „Kopuły, wieżyczki, strychy – pasaże obywateli miejskich”, którego pomysłodawcą i kuratorem był Andrzej Paruzel.
Podczas tego wydarzenia, dzień po jego otwarciu, zarejestrowana została rozmowa z Markiem Kijewskim. Rozmowa, wyjątkowa i niesamowita, przypuszczalnie jest jedyną zapisaną i zachowaną rozmową z artystą, podczas której odkrywa on swoje myślenie o sztuce i o sobie jako twórcy.
Wspomina w niej o znaczeniu i sensie postawy moralno-etycznej, podkreśla znaczenie i sens świadomości plastycznej lub świadomości wizualnej, jak to sam wtedy ujął, świadomości tego, co materialne i wizualne, niezależnie od tego, co do tej materialności i wizualności dzieła sztuki prowadzi. Zwięźle wyjaśnia też sens i znaczenie „poziomu zero” (na przykładzie m.in. puszki po piwie, „doskonałej w swojej formie”) dla swojej praktyki artystycznej i refleksji o sztuce.
Swoją pozytywną postawę w stosunku do tego, czym był dla niego wtedy, w pierwszej połowie lat 1990., „poziom zero”, artysta przedstawił w 1995 roku na przełomowej dla swojej twórczości, niezwykłej wystawie Positive w CSW.
W Łodzi Marek Kijewski pominął tytułowe „kopuły, wieżyczki i strychy”, zamiast nich wybrał witrynę jednego z niewielkich sklepów, w której umieścił dwie swoje rzeźby, „klasyczne popiersie” i „klasyczny tors”, wykonane m.in. z puszek po piwie, chromu, złota, „baranka” i gumy.
Do ówczesnej rozmowy z Markiem Kijewskim w pewnej chwili dołączył Marek Janiak, który podczas nagrania przyszedł w odwiedziny do artysty; opowiada o swoim niezrealizowanym wtedy projekcie przygotowywanym na Kopuły… oraz o festynie, z powodu którego nie zdążył go zrealizować na czas.