Galeria Krzysztofory, Kraków. "Siedzę na ławce przed wejściem do dużej galerii kompletnie umorusany.Ciało, twarz, włosy wysmarowane sadzą, węglem, kurzem i czym tylko się dało. Popijam piwo, pode mną kałuża. Wyglądam, jak facet, który od tygodnia nie trzeźwiał.Witam gości...Maria Pinińska:"Przecież ty masz dzisiaj performance!". Podchodzę do stołu w środku sali.Czytam tekst polityczny i artystyczny o totalitaryzmie i kulturze, o fałszywej recepcji Witkacego, o fałszywej interpretacji jego samobójstwa i wreszcie o anarchizmie. Mówię:"Witkacy nie umarł na "polską rozpacz"(ks.Józef Tischner),Witakcy umarł jak geniusz". Rozbieram się do majtek, pokazuje brudne ciało. W miednicy jest czarna woda...Właściwie nie myję, ale rozsmarowuję brudem BRUD.Wycieram się się ręcznikiemz napisem "Solidarność". Pozkazuję brudny ręcznik. Koniec". Słowa artysty- Zbigniewa Warpechowskiego.